http://samotne-danse-macabre.blogspot.com/p/o-mnie.html

piątek, 1 listopada 2013

Jeżeli zakładasz bloga - strzeż się stalkerów!

Przepraszam, że długo. Na swoje usprawiedliwienie mam tyle, że mój sześcioletni elektroniczny facet mnie nie kocha. Wcale. A czasem nawet odmawia jakiejkolwiek współpracy albo się wyłącza. Blogspot też mnie nie kocha. Samochód również. Mam masę niekochających mnie sprzętów. Dlatego notka sprzed dwóch dni pojawia się dzisiaj. Chciałam się odnieść na bieżąco, wyszło jak zawsze. ;-;
Internet. Wspaniałe miejsce, gdzie można znaleźć wszystko, od przepisu na sushi do pary ulubionych bohaterów w jogurcie (nie szukajcie – nie do zapomnienia ;-;). Ale czy miejsce bezpieczne? Właśnie ostatnio miałam okazję przekonać się, że niekoniecznie.
Wszyscy pewnie znamy i pamiętamy aferę na Sznaucerku ze zdjęciem Mjuta – nie Mjuta. Nie będę się zagłębiać zbytnio w szczegóły, chodzi o to, dlaczego doszło do czegoś takiego. Mnie się w głowie nie mieści po co ktoś siedział i przekopywał Internet, żeby znaleźć coś na kogoś z ekipy. Nie mówicie mi, że to kwestia przypadku, czy innej cholery, bo zdjęcie było wrzucone bodaj kilka tygodni wcześniej. Mniejsza, ktoś znalazł i wrzucił w komciu pod postem. I tu najbardziej zdziwiła mnie reakcja niektórych czytelników.
Najpierw był oburz o usuwanie komentarzy. No tak, przecież co to takiego, to tylko jego prywatne zdjęcie z jego prywatną facjatą, o co te afery?! Nie wiem no, ja nie chciałabym, żeby obce mi osoby grzebały w moim życiu osobistym, ale może wypowiadali się jacyś początkujący ekshibicjoniści. Może ja sobie poszukam ich zdjęć i powrzucam na swój blog, a co. Przecież to nic takiego, nie?
 Potem pojawiło się coś, co mnie zmiotło. Dosłownie. Całkowicie. Z ziemi.


Aha. Tylko że to była jej prywatna strona. Czyli co, teraz ekipa Sznaucera i ich rodziny muszą uważać na każdy krok, bo są sławni w blogosferze? Dbać o perfekcyjny dobór kolorów i ubrań, bo co jak paparazzi (bądź namiętni stalkerzy) złapią ich w czymś kompletnie nie modnym? No coś tu się chyba komuś pod kopułką przegrzało. Celebryci są już kompletnie odzierani z prywatności, ale dlaczego to samo ma się dziać z kimś kto… Po prostu prowadzi bloga? Dla mnie to fakt, że ktoś z wyjątkową determinacją grzebie w ich życiu, powinien spotkać się z dezaprobatą. Tymczasem tu napiętnowano dziewczynę Mjuta, bo przecież wrzuciła i jej wina, nic dziwnego, że wyciekło. Może jeszcze wyszukacie zdjęć matek i ojców chłopaków, no bo przecież mogą gdzieś być, a oni nie mogą tak po prostu pozostać anonimowi w sieci, prawda? No i jeszcze te zarzuty, że mogliby nie robić ze swej tożsamości takiej tajemnicy. No jasne, kto by nie chciał pikiety rozszalałych fanek Venetii pod mieszkaniem? Ja bardzo.
Na szczęście pojawiło się parę głosów rozsądku, którzy wprost powiedzieli, że włażenie ubłoconymi butami na czyjś dywan prywatności jest nie fajne. Wtedy pojawił się wpis na Aferach Szabloniarek. I szczęka mi opadła do ziemi. Pewnie opadłaby i dalej, gdyby nie to, że siedzę w zaświatach, wiecie, niżej się już nie da. W wielkim skrócie – autorka/ki bloga stwierdziły, że w sumie skąd takie zdziwienie, w końcu cała blogosfera Sznaucera nienawidzi. Przebrzydli hejterzy, a fe. Dobrze, że tak się stało, tak, mwahahaha, to koniec Sznaucerka i już nie będzie nic, jeno ziejąca pustka po jedynych hejterach w Internetach. To przecież wszystko ich wina, wszystko, łącznie z dżumą, cholerą i kokluszem. Aha, no i nie ma żadnej różnicy pomiędzy krytykowaniem utworu i autora, bo to w sumie to samo. Widzicie, skąd ten odjazd szczęki? Takiego stężenia głupich sformułowań i tłumaczeń już dawno nie widziałam. Może od razu powinnam napisać, że autorki są idiotkami, bo to w sumie to samo – obrażać autora, a krytykować tekst. Tak. Pojawiły się też spekulacje, że może Venetiia jest chora na wszystko i ją krzywdzą. Idąc tym tokiem myślenia, ekipa Sznaucera może też umiera na śmierć i tak sobie odreagowuje? Może ich też krzywdzisz w tym momencie? Może Mjut się załamie po wypłynięciu tego zdjęcia i zrobi sobie kuku? Pfff, co ja gadam, hejterzy nie mają duszy, nic im nie będzie, co za heretyk ze mnie.


Aha. Makes sense. Założyli bloga, więc to daje prawo wszystkim do grzebania w ich życiu. Tak. Zaczynam się bać. W końcu ja też mam bloga. ;-;
Myślę, że już wiecie, o co mi chodzi. Bronię tu Sznaucera, ale nie ma to żadnego związku z tym, czy go lubię, czy nie. Czegoś takiego się po prostu nie robi. Nie ważne, czy na tym zdjęciu widać 1/6 twarzy Mjuta, czy stoi nago. To jest jego prywatne zdjęcie i nie chciał, aby wszyscy o nim wiedzieli. Wystarczy. Ja naprawdę rozumiem potrzebę zobaczenia ich twarzy, mam to samo w stosunku do innej osoby w Internetach, ale jeżeli ktoś nie chce się upubliczniać, takie jest jego prawo. Nie powinniśmy szukać jego buźki na siłę. Obojętnie jaką wspaniałą ripostą by nie rzucił, obojętnie jak wspaniałego głosu by nie miał, nope. Ktoś chce pozostać anonimowy – dajmy mu być anonimowym, w końcu my takimi jesteśmy. Dam sobie czaszkę oderwać, że większość z komentujących nie chciałaby, aby ich personalia zostały upublicznione. Dzisiaj zdjęcie, jutro nazwisko, a za tydzień adres zamieszkania i numer PESEL? No coś tu jest nie tak.
Poza tym, rozśmieszyło mnie ogólne podniecenie na widok Mjuta, bo… Tam go właściwie nie widać. Wygląda na to, że plotki mówią prawdę. Mjutczi powala swoją zajebistością na odległość.
Dziękuję za uwagę, to by było wszystko na dziś. Można wyrażać swoje zdanie w komciach, byle grzecznie.
Nie wiem dlaczego skriny są takie malutkie. ;-; Nie powinny. A ponieważ nie umiem blogspota – nie wiem za bardzo co z tym zrobić. Mam nadzieję, że sprytne z was stworzonka i poradzicie sobie.

3 komentarze:

  1. Najbardziej mnie rozbawiło to, że napisali, że to koniec sznaucerka. No i te oskarżenia, że kasujemy niewygodne komentarze. Tak jak napisałaś - stężenie głupoty w tej "aferce" przekroczyło pewną granicę. Cóż...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się podpisuję ręcoma i nogami, że tak powiem. To aż obrzydliwe, żeby mieć zapędy do mszczenia się za aferki w internetach w realnym życiu - na tych Aferkach przecież dość jednoznacznie grożono, żeby się pan Doktór strzegł na ulicy, wtf.
    Ale mnie do komcia skłoniło zgoła coś innego. To bardzo luźna dedukcja i na Sherlocka nie startuję, jednak, droga Śmierci, czyżbyś oglądała filmiki niejakiego Cry'a? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za późną odpowiedź, jednak czasu w tygodniu mam wybitnie mało.
      Tak! Gratuluję dedukcji i niesamowicie poruszonam, że ktoś również zna. :D Cry moją miłością wielką i wieczną. <3

      Usuń

szablon wykonał; Eyes Only dla wioski szablonów przy pomocy shooters, Kieran O'Connor